Konieczność czy próżność?

Konieczność czy próżność?
Całkiem niedawno na ekranach telewizorów ukazywał się program, którego ideą było przybliżenie całego procesu metamorfozy kilku kobiet. Decyzja o wyborze pań do audycji nie była łatwa. Ostatecznie były to osoby niczym się nie wyróżniające od sąsiadki czy pani w sklepie. Zwykłe. Często zakompleksione. Z szarej myszki przy pomocy chirurgów plastycznych, którzy odsysali tłuszcz, podnosili powieki i powiększali nie tylko biust jak i usta, na scenę wychodziła przepiękna kobieta. Radości i łzom nie było końca. Wiele z tych osób mówiło, że ich życie uległo diametralnej zmianie, bo nie akceptowały wcześniejszego stanu i całe życie miały żal do matki natury. Aby większy biust, czy też brak zmarszczek pomógł rzeczywiście łatwiej i szczęśliwiej żyć, trzeba przede wszystkim zadbać o to, co jest głębiej w nas. Operacje plastyczne nie rozwiążą problemów wewnętrznych. Proces dbania o swoje duchowe piękno nie jest łatwy ani nie tak szybki jak cięcie skalpela. Wymaga o wiele więcej czasu i niejednokrotnie nie da się go zakończyć po pierwszej sesji, zaś o znieczuleniu ogólnym podczas pracy nad sobą można zupełnie zapomnieć.